Najgorliwsi apostołowie Różańca świętego.

 

 
 

Papieże z racji pełnionego urzędu apostolskiego mieli nieporównanie większe możliwości rozkrzewiania modlitwy różańcowej w całym katolickim świecie, ale oprócz nich było też kilku innych, nadzwyczaj gorliwych apostołów różańca, którzy z niezwykłą skutecznością rozpowszechniali tę modlitwę pośród ludu Bożego. W kolejnych wiekach należeli do nich: Na przełomie XVI i XVII wieku – włoski dominikanin Tymoteusz Ricci. Sto lat później, czyli na przełomie XVII i XVIII w. - tercjarz dominikański św.Ludwik Maria Grignion de Montfort. W XIX w. Sługa Boża Paulina Maria Jaricot oraz bł.Bartolomeo Longo. W XX w. Anatol Kaszczuk oraz o.Szymon Niezgoda OP. Od ostatniej dekady XX w. do chwili obecnej – polscy redemptoryści, posługujący się przekazem radiowym, który swym zasięgiem obejmuje niemal cały świat, a od początku bieżącego wieku - inicjatorka i moderatorka Podwórkowych Kółek Różańcowych dzieci – Magdalena Buczek, która ideę tej modlitwy rozkrzewiła już w 31 krajach świata.

Ojciec Tymoteusz Ricci (1579-1643), włoski dominikanin żyjący w trudnym dla Kościoła okresie, był pierwszym spośród czcicieli Różańca Świętego, który przez swoje inicjatywy natchnione Duchem Świętym, przyczynił się do powszechnego zbliżenia się do tej modlitwy i docenienia nadzwyczajnych łask za jej przyczyną. Jego gorliwe apostolstwo na rzecz modlitwy różańcowej, było przez ludzi tak postrzegane, że nazywano go ówczesnym Alanem de Rupe. Tymoteusz postanowił bowiem wyjść z Różańcem Świętym poza kościoły, między lud, aby przybliżyć mu tę zbawienną modlitwę.

Zaczął od ustawiania kapliczek oraz niewielkich kaplic wprost na ulicach włoskich miast, umożliwiając wiernym modlitwę na różańcu tam, gdzie znajdują się, czyli najbliżej domu, najbliżej miejsca pracy, we wspólnocie rodzinnej lub w gronie przypadkowych osób zebranych przed kapliczką. Ludzie zaczęli je nawiedzać, skupiać się obok nich, by wspólnie odmawiać Różaniec, aby śpiewać pieśni maryjne, zwłaszcza w obliczu niebezpieczeństw grożących całym miastom, a także w chwilach zwycięstw. W niedługim czasie w innych krajach też zaczęto wprowadzać jego inicjatywę. Toteż kiedy za panowania Ludwika XIII, który był królem Francji; po długich wojnach religijnych, po rocznym oblężeniu twierdzy La Rochelle, złamano stale wzrastającą potęgę hugenotów – nie tylko lud francuski, ale i urzędnicy dworscy, gorąco dziękowali Najświętszej Maryi Pannie, wyśpiewując Różaniec przed swymi kapliczkami. Bo byli przekonani, że Ona, Panna Można, za przyczyną Różańca dała im to zwycięstwo.

Tymoteusz Ricci na tym nie zakończył swojej misji. W pierwszej połowie XVII wieku, wraz ze współbratem o. Petroniuszem Martini, przystąpił do wcielana w życie nowej inicjatywy, jaką był pomysł utworzenia Różańca Nieustającego, który miał wznosić się do nieba bez przerwy, nieustannie (patrz dalej – Wieczny Różaniec, Wieczysty Różaniec)... Pomysł ten szybko wyszedł poza granice Włoch, znajdując naśladowców w Niemczech i w katolickiej Francji, lecz najważniejsze było to, że papież Aleksander VII (1655-1667) zatwierdził dla tej nowej formy pobożności odpust zupełny raz do roku, przy tym pozwolił go ofiarować za zmarłych. Odtąd Różaniec Nieustający wpisał się już na trwałe do pobożnych praktyk Kościoła. Po kilku wiekach papież Pius VII (1800-1823) przyznał mu miano Różańca Wieczystego.

Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort (1673-1716) był wielkim misjonarzem różańca. Ze sławnej rodziny świętego Dominika zaczerpnął czułe nabożeństwo i głęboką znajomość treści Różańca Świętego. Będąc w posiadaniu wszechstronnej wiedzy na ten temat, a także mając szczególny osobisty stosunek pełen czci do tej niezwykłej modlitwy, kontynuował rozkrzewianie modlitwy różańcowej poprzez przykład, przez pisma oraz przepowiadanie. Napisał doskonałe dziełko „Przedziwny sekret Różańca świętego”, w którym zawarł wszystko to, co można było w ogóle powiedzieć o różańcu...  „Różaniec święty nie był dla niego zwykłą metodą modlitwy, lecz żywym środkiem apostolatu dla nawrócenia heretyków i grzeszników; środkiem do zapewnienia wytrwałości nawróconym i wiernym... Wszędzie po trochu ustanawiał lub odnawiał Bractwa Różańca świętego, zapisując do nich chrześcijan obu płci i każdej pozycji społecznej. W jego rękach korona Różańca świętego stała się jakby łańcuchem miłości, który łączył między sobą mieszkańców tego samego miasta, tego samego rejonu i zapewniał stałe owoce jego apostolstwa. Wprost niezmierzone było dobro zdziałane przez niego za pośrednictwem Różańca świętego”.

Pod koniec XVIII w. czyli w epoce oświecenia i rewolucji francuskiej, misje katolickie znalazły się w dramatycznej sytuacji. Nie tylko pozbawiono je praw zagwarantowanych przez Stolicą Apostolską, ale przede wszystkim wsparcia materialnego, tak że wielu misjonarzy zmuszonych było do opuszczenia swoich placówek. W tych trudnych czasach żyła we Francji, dziś Służebnica Boża Paulina Maria Jaricot (1799-1862), córka lyońskiego przemysłowca, która po latach dziecięcego zachwytu wiarą katolicką, na progu swej młodości praktycznie porzuciła ją i oddaliła się od Boga. Bóg jednak z niej nie zrezygnował, sprawiając, że pewne bolesne doświadczenie, dość szybko przywróciło jej właściwy punkt widzenia na życie i na sprawy Boże, którym została wierna do końca swoich dni. Ale właśnie wtedy, mając zaledwie 17 lat, zdecydowała się żyć tylko dla Boga...

Wcielając w życie powzięty zamiar, zaczęła szukać dziewcząt w swoim wieku w robotniczej dzielnicy Lyonu, aby wraz z nimi prowadzić życie pobożne i pełne uczynków miłosierdzia jako Wynagrodzicielki Serca Jezusa. Pod wpływem wiadomości o tragicznej sytuacji finansowej misji zaczęły one wspierać misjonarzy modlitwą oraz cotygodniową niewielką ofiarą pieniężną, tworząc grupy modlitewne, według pomysłu Pauliny - złożone z 10 osób. Każda z tych osób oprócz modlitwy oraz skromnego datku na misje, miała za zadanie pozyskać nowe wolontariuszki i stworzyć następną, odrębną dziesiątkę. Tak więc dziesiątki bardzo szybko zaczęły się „rozmnażać”... 3 maja 1822 r. grupa świeckich, zatroskanych o nowe formy współpracy misyjnej, przyjmując system Pauliny Jaricot, utworzyła stowarzyszenie, które przybrało nazwę Dzieła Rozkrzewiania Wiary. Ona jednak przekazała wszystko w ręce powstałego Dzieła, sama zaś wkrótce zajęła się nową inicjatywą. Będąc przekonana, że modlitwą najbardziej pasującą do Dzieła Rozkrzewiania Wiary jest różaniec, począwszy od dnia 8 grudnia 1826 roku, zastosowała wypróbowaną metodę dziesiątek, do utworzenia tzw. Żywego Różańca, tyle, że każda grupa musiała liczyć 15 osób. Tyle bowiem było tajemnic różańcowych... Grupy rekrutowały się z ludzi o różnym wieku. inicjatorka nie chciała bowiem, aby różaniec kojarzono z „zawodowymi dewotkami”, ale pragnęła, by stał się on „modlitwą każdego”.

„Najważniejszą i najtrudniejszą rzeczą jest uczynić Różaniec modlitwą wszystkich” – wyznała. Jednak po pięciu latach krzyżowej drogi, straszliwych przeszkód i prześladowań jakie musiała znosić, Paulina napisała: „Liczba odmawiających dziesiątek różańca rośnie z niewiarygodną szybkością we Włoszech, Szwajcarii, Belgii, Anglii i wielu regionach Ameryki... Wszędzie, gdzie tworzą się piętnastki, można zauważyć nie notowane wcześniej umacnianie się dobra”. Kilka lat później, kiedy z dziesiątek żywych Róż powstawały setki, a z setek tysiące - dodała: „Stopniowo stajemy się zjednoczeni w modlitwie ze wszystkimi ludźmi świata... ... „Wszyscy członkowie, mając udział w dziele nawracania grzesznika, cieszą się wspólnie z jego powrotu. Takie zjednoczenie serc w jedności tajemnic daje Różańcowi szczególną moc w nawracaniu grzeszników” - pisała... „Wszystkich członków róży dotyczy taka sama zasługa, jakby odmówili cały Różaniec” – zapewniała uczestników Żywego Różańca.

Pomysłowi Pauliny przyklasnęło wielu biskupów, a nawet sam generał Zakonu Kaznodziejskiego, który przyłączył Stowarzyszenie Żywego Różańca do wielkiej dominikańskiej rodziny różańcowej. Koła Żywego Różańca po kilku latach działania liczyły ponad milion uczestników ! W ten sposób ta, odmawiana od stuleci, najbardziej popularna modlitwa kontemplacyjna Zachodu, okupiona dożywotnią ofiarą jej wskrzesicielki - przeżyła swój renesans. Troszkę „winien” temu był papież Grzegorz XVI, który już na początku 1832 r. zatwierdził Stowarzyszenie Żywego Różańca i nadał mu liczne odpusty. Dziś chyba nie ma kraju, w którym żyją katolicy, a w którym by nie funkcjonował Żywy Różaniec wiernych.

Choć pomysł spotkał się z życzliwym przyjęciem ze strony Kościoła, a jego fanem był m.in. św. Jan Vianney, Paulina spotkała się też z żywą krytyką. „Najboleśniejsze krzyże to te, które z dobrych intencji ciosają dla nas przyjaciele Boga. Trzeba jeszcze je bardziej kochać, ponieważ są wybrane przez Boga dla naszego uświęcenia”, notowała w swym dzienniku. Proboszcz z Ars opowiadał: „Znam jedną osobę, która potrafi znosić krzyże, bardzo ciężkie krzyże: jest nią Paulina Jaricot”. „Urodziłam się z żywą wyobraźnią, powierzchowną umysłowością, porywczym i leniwym charakterem. Poświęciłam się całkowicie jednej rzeczy, ponieważ w niczym nie umiałam zachować umiaru” – pisała o sobie Paulina. „Szukałam przed Bogiem środka zapobiegającego zniechęceniu, niemoralności, rozpaczy” – wyznawała w swym dzienniku. Gdy przystąpiła do realizacji śmiałego społecznego planu: stworzenia wzorcowego zakładu przemysłowego, w którym robotnicy mieli żyć z rodzinami ze sprawiedliwie wynagradzanej pracy, zainwestowała w projekt nie tylko cały swój majątek, ale i zaciągnięte pożyczki, ale została oszukana przez finansistów, którym zaufała. Zrujnowana i zniesławiona przeżyła ostatnie lata w skrajnej nędzy. „Mój Boże, wybacz im i obdarz ich błogosławieństwem na miarę cierpień, jakie mi zadają” – modliła się za oszustów... W chwili śmierci Pauliny w jej rodzinnej Francji w Żywym Różańcu modliło się już 2,5 mln ludzi !” (wg Marcina Jakimowicza http://liturgia.wiara.pl/doc/1328388.Nie-ma-rozy-bez-ognia/3).

Błogosławiony Bartolomeo Longo (1841-1926) – wielki konwertyta, który, będąc w młodości kapłanem szatana, po swoim nawróceniu stał się gorliwym czcicielem Najświętszej Maryi Panny – znalazłszy się przypadkiem w starożytnych Pompejach, spostrzegł jak straszliwa nędza społeczna i duchowa gnębi mieszkańców tych terenów; jak okropne żniwo zbiera brak Boga i wiary świętej w życiu tutejszych ludzi. Widząc to, złożył Matce Bożej najżarliwszą przysięgę; „Tak Maryjo, nie odstąpię od tej ziemi, zanim nie zatriumfuje tu różaniec”, po czym podjął straszliwy trud realizacji tej przysięgi na gruncie ludzkich dusz tak twardych i jałowych jak ziemia wulkaniczna. „Jeden cel przyświecał jego duszy: szerzyć różaniec, tę najprostszą formę brewiarza, która nie wymaga nawet umiejętności czytania” (Marek Woś). Przez długie lata, z największą gorliwością i samozaparciem, wśród nieustannych przeciwności jakie nękały jego dzieło, wypełniał swoją obietnicę z głębokim przekonaniem wewnętrznym co do słuszności tej decyzji, zwłaszcza, że i jego życie do niedawna dalekie było od jakiejkolwiek nadziei na zbawienie. Wydawał pisma „Różaniec” i „Nowa Pompeja”, głosił rekolekcje, uczył ludzi żyć na wzór ukochanej Matki Najświętszej przez organizację wielu dzieł miłosierdzia. Bóg błogosławił jego zamiarom, a Najświętsza Maryja orędowała za nim, gdyż wbrew wszelkiej ludzkiej logice, udało mu się nie tylko uczynić tę osadę różańcowym ogrodem Maryi, ale także wybudować okazały kościół poświęcony Królowej Różańca Świętego, który w krótkim czasie stał się wielkim sanktuarium, a Pompeje zostały uznane za światową stolicę Królowej Różańca Świętego.

Kult różańca Bartolomeo szerzył z tak wielkim zaangażowaniem, że papież Jan Paweł II w dniu 26 października 1980, beatyfikując go nazwał apostołem różańca, a później, w swoim liście apostolskim „Rosarium Virginis Mariae” z 16 X 2002 także wspomniał o nim, podkreślając jego pobożność maryjną.

„W roku 1942 rozpoczyna swoją misję pewien kapłan amerykański pochodzenia irlandzkiego, dziś Sługa Boży, o.Patryk Peyton (1909-1992). Wchodzi w serce Kościoła z różańcem. Zarządza ogólnoświatową Krucjatę Różańca Rodzinnego, aby odrodzić jak św. Dominik świat, ludzi i Kościół. Czyni to z niezwykłą mocą swojej wiary i miłości do Matki Bożej. Zdobywa kraje i kontynenty. Staje się po św. Dominiku największym apostołem różańca w skali całego świata po dzień dzisiejszy.

Święty Jacek Odrowąż (ok.1180-1257) założył pierwszy w Polsce klasztor dominikanów i sprowadził do Polski modlitwę różańcową. Był apostołem Polski, Czech, Rusi i Prus, stąd nazywany był Apostołem Północy, wielkim zdobywcą dusz, siewcą klasztorów. Jako płomienny kaznodzieja szerzył cześć świętej Eucharystii i chwałę Matki Bożej... Po kilkuletnim pobycie w Rzymie i na południowej Słowiańszczyźnie, w 1222 roku powrócił do Polski. Wyjechał we wspaniałym orszaku swego stryja, Iwona Odrowąża, biskupa krakowskiego i kanclerza Królestwa Polskiego, jako młody kanonik kapituły krakowskiej, a wrócił jako ubogi i pokorny, w biały habit obleczony przez samego św. Dominika – zakonnik.

Święty Dominik często pouczał świętego Jacka, zwierzał się mu i dzielił swym doświadczeniem, swymi osiągnięciami i niepowodzeniami, stąd święty Jacek, jedyny kanonizowany bezpośredni uczeń świętego Dominika, był niewątpliwie głównym spadkobiercą jego idei apostolstwa: głoszenia prawdy Chrystusowej, głęboko ujętej i zrozumiałej, bo przemyślanej i przemodlonej. Prawdy popartej świętością życia, a zwłaszcza wielkim nabożeństwem do Królowej Nieba i ziemi, tj. różańcem świętym, który ma moc zaradzenie szerzącym się herezjom i błędom, powszechnej ignorancji i zaniedbaniu oraz napierającemu pogaństwu...

Weźmij, Synu Jacku - mówił - te paciorki Różańca, tę Księgę Maryjną i siej te ziarna w Twojej Ojczyźnie, a rozplenią się i rozkwitną w wielki ogród Maryi, jakiego równego nie masz w całym świecie. Wyrwij tylko, przyszły Apostole Północy i Wschodu, ciernie i chwasty, a plon będzie stokrotny. Mówię Ci to, Bracie mój, bo niedługo pójdę do Pana. Dlatego Tobie zdaję największy mój skarb: Królową Różańca Świętego” (wg ks.Józefa Orchowskiego). „Tajemnicą Jackową i jego największą zasługą jest to, że wychował Naród Maryjny, ożywił kult Maryjny i złotymi ogniwami Różańca świętego oraz bogatym kultem Maryjnym związał Naród z Jej tronem na wieki. Naród polski, wiedziony nadprzyrodzonym instynktem, nie dał sobie wydrzeć z rąk różańca, z serc – miłości, a z obyczaju rodzimego – cnót Maryjnych.

Anatol Kaszczuk (1912-2005) „świecki apostoł, niewolnik Matki Bożej, obdarowany został przez Nią łaską rozumienia potęgi Różańca Świętego. „Modlitwą różańcową zaczynał każdy dzień i towarzyszyła mu ona do wieczora. Często w nocy odmawiał ją leżąc krzyżem. Wzywał innych do modlitwy różańcowej, podając przykłady jej potęgi, zachęcał do praktykowania nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca. O świcie obchodził swoje pola w Szymonowie, odmawiając trzy części Różańca, kropiąc wodą święconą i wzywając wszystkich aniołów i świętych. Wzbudzał przy tym intencję otoczenia Różańcem nie tylko swoje gospodarstwo, ale całą Polskę i świat... (wg Ewy Hanter).

„To był wielki apostoł Różańca – wspomina ks.Józef Orchowski, największy polski „pisarz” różańcowy, który przyjaźnił się z anatolem Kaszczukiem. Przyjeżdżał często [do Bydgoszczy] na 1-2 dni i jechał dalej w Polskę. Apostołował nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Kiedy miałem jakieś trudności, to mu mówiłem: "Anatolku kochany, obchodź te mury". I obchodził mury powstającego kościoła, by kościół rósł szybko. Jego modlitwa różańcowa przynosiła duże owoce duchowe” („Królowa Różańca Świętego” nr 1/2013).

o.Szymon Niezgoda OP (1932-2002), który sam siebie nazywał „misjonarzem różańcowym”, będąc krajowym promotorem Różańca Świętego szerzył kult Matki Bożej Różańcowej, głównie poprzez liczne rekolekcje prowadzone w kościołach oraz mediach katolickich w wielu miejscowościach na terenie całej Polski. W czterech rozgłośniach regionalnych, cyklicznie głosił rekolekcje różańcowe. W Katolickim Radiu Podlasie tworzył audycje poświęconych modlitwie różańcowej. Współpracował z Katolickim Radiem Lublin i miał – jak pisał – swój stały kącik w istniejącej wtedy jeszcze Telewizji Niepokalanów. Jeden raz został zaproszony także do „Radia Maryja”, gdzie głosił o Różańcu i uczestniczył w Rozmowach Niedokończonych. W Lublinie prowadził Misyjne Dni Różańcowe. Wszędzie organizował Żywy Różaniec dzieci, młodzieży, matek i ojców, przygotowywał materiały i wystąpienia na Kongresy Różańcowe i podejmował wiele innych inicjatyw różańcowych.

Przez dłuższy czas mieszkał w klasztorze dominikanów w Borku Starym, gdzie na jednym ze wzgórz, które okoliczni mieszkańcy nazywają "Jasną Górą Różańcową" stoi zabytkowy, piękny kościół barokowy. Tam ojciec Szymon czerpał swe natchnienia do apostolstwa różańcowego. W ostatnich latach swego życia, kilkadziesiąt razy wyjeżdżał na Ukrainę, gdzie w kościołach, klasztorach i diecezjach głosił tajemnicę Różańca Świętego. W tym samym celu odbył podróż nawet do Kazachstanu. Napisał również szereg wartościowych książek i publikacji dotyczących różańca (Patrz O RÓŻAŃCU NAPISANO).

W swej działalności dążył do tego, aby założyć ogólnopolskie centrum informacyjne, czasopismo różańcowe i zredagować krajowy Statut Żywego Różańca, co argumentował następująco: „Apostołowie Różańca Św. w Polsce od lat widzą potrzebę założenia ogólnopolskiego centrum informacyjnego (...) jak też zredagowania krajowego statutu Żywego Różańca, a to dla koordynowania i jednoczenia wysiłków i osiągnięć w dziedzinie Różańca, podejmowanych we wszystkich diecezjach. Zrealizowanie tych inicjatyw przyczyniłoby się do powstania duchowej potęgi – ku chwale Boga i Maryi oraz ku pożytkowi wiernych”... W 1977 roku, w 60. rocznicę objawień fatimskich, Prymas Polski ks.kard. Stefan Wyszyński zatwierdził Ceremoniał Żywego Różańca, opracowany przez o.Szymona Niezgodę OP.

Od początku bieżącego wieku – młodziutka wówczas inicjatorka i moderatorka Podwórkowych Kółek Różańcowych dzieci - Magdalena Buczek, która już od 3 roku życia odmawia Różaniec – ideę tej modlitwy rozkrzewiła pośród dzieci w kilkudziesięciu krajach świata i nadal czyni to. Dzieci te tworzą wspólnotę, która często spotyka się w różnych rejonach kraju, gdzie integrują się ze sobą w modlitwie i zabawie, gdzie wymieniają doświadczenia i wysłuchują treści, które kształtują je duchowo. Ona zaś sama jest szczególnym świadectwem, że mimo cierpienia i nieuleczalnej choroby można mieć mocną wiarę, a dzięki różańcowi czuć się bliżej związaną z Maryją.

Znaczącym apostołem modlitwy różańcowej jest także Jan Budziaszek – perkusista zespołu muzycznego „Skaldowie”, który sam powiedział o sobie: „Jestem wielkim pasjonatem Różańca”. Pan Jan odmawia tę modlitwę wszędzie, gdzie tylko jest możliwe. Jeździ po Polsce z rekolekcjami, głosząc Różaniec Święty, skupiając „na Różańcu” ludzi z różnych środowisk, różnych zawodów, w różnym wieku, a także o różnym stosunku do religii. Przemierzając z zespołem trasy koncertowe, czyni to samo wśród Polonii różnych krajów. I w tym wszystkim od lat jest niezmordowany. Swoje „świadectwa różańcowe” niejednokrotnie głosił na falach radiowych rozgłośni katolickich oraz opublikował w trzech tomikach „Dzienniczka perkusisty” (patrz: „Różaniec to skarb, który trzeba odkryć” i Bibliografia).