MŁODA WESOŁA WŁOSZKA
Bł. Chiara
Luce Badano uczy
jak w ciemności cierpienia znaleźć światło nadziei
Kim była ta radosna, młoda i często otoczona wianuszkiem przyjaciół
kobieta? Gdy kończyła życie, dojrzałą dziewiętnastolatką. Nie
poważną czy nudną, ale pełną pokoju i miłości. Pogodzoną ze swym
losem, nawet gdy przyszło jej cierpieć i umierać.
Jasna jak Światło
Młoda Włoszka przyszła na świat 29.10.1971 roku. Była długo
wyczekiwanym, uproszonym i jedynym dzieckiem Marii Teresy i Rugera
Badano. Od najmłodszych lat dziewczynka przejawiała głęboką troskę
o innych i ponadprzeciętną wrażliwość, która pozwalała dostrzegać
jej ludzkie potrzeby i cierpienie. Z ochotą niosła im pomoc
i otuchę.
Jak każda nastolatka
Chiara chodząc do gimnazjum, starała się dobrze uczyć.
Nie przychodziło jej to łatwo. Musiała powtarzać klasę, co w tym
wieku jest nie lada trudnością. Nie była wolna od konfliktów
i niedogadywania się z rodzicami. Ważni byli dla niej przyjaciele
i spędzanie z nimi wieczorów na mieście. A tych miała wielu i była
lubiana. Pociągały ją sportowe aktywności, taniec i śpiew. Na brak
energii nie mogła narzekać. Fascynował ją świat, myślała nawet
o zostaniu stewardesą. Dbała o urodę i miała swoje młodzieńcze
sympatie. Doświadczała tych wszystkich radości i niepokojów,
tak zwyczajnych dla nastolatków.
Ruch Focolari
Inaczej znany jako „Dzieło Maryi“. Jest to ruch katolicki,
który w 1943 r. założyła Chiara Lubich. Ta kobieta, uznana dziś
za służebnicę Kościoła katolickiego, za swoje życiowe powołanie
przyjęła dzielenie bólu ludzkości. Razem z dziennikarzem Igino
Giordano założyli ruch łączący świeckich przeróżnych zawodów,
by przybliżać Boga ludziom każdego dnia. Była to również odpowiedź
na wezwanie papieża Piusa XII o niesienie Boga w zwykłą codzienność.
Do tego właśnie ruchu przyłączyła się dziewięcioletnia Chiara Luce.
Lubich po spotkaniu z nią określiła Badano „Jasnym Światłem” (wł.
Chiara Luce). Tak samo zachwyceni „Ideałem jedności”, przyjmowanym
jako wzór życia przez wspólnotę Focolari, byli rodzice dziewczynki.
Ta młoda chrześcijanka już w wieku 12 lat deklarowała wybór
i umiłowanie ponad innych opuszczonego Jezusa i pragnienie
zjednoczenia się z Bogiem.
Wojowniczka dla światła
Młoda córeczka państwa Badano wyróżniała się ogromną wrażliwością
na Ewangelię. Mając 14 lat, mówiła o tym, jak bardzo chciałaby
zgłębiać Ewangelię i żyć nią autentycznie do samego końca. Nikt
wtedy jeszcze nie przypuszczał, że nastąpi on tak szybko.
Ta młoda dziewczyna, jak wielu jej rówieśników wchodząc w dorosłość,
snuła plany na przyszłość. Miała do zrealizowania i ambitne plany,
i wiele radosnych chwil do przeżycia. Niestety przyszłość stanęła
dla niej pod znakiem zapytania, gdy przyszła choroba. W dodatku była
to choroba niepoddająca się kontroli i nieszczędząca ofiar. U Chiary
zdiagnozowano złośliwy nowotwór kości. To, jak ta nastolatka
zareagowała w jej obliczu, można nazwać zadziwiającą, a wręcz
zdumiewającą postawą.
Wszystko zaczęło się od bólu, który odczuła, grając w tenisa.
Początkowo nikt się tym nie przejął, nawet lekarze. Jednak ten
nie ustępował. Wykonano wiele badań. Gdy dzielna dziewczyna
usłyszała wyrok, długo milczała, po czym odparła, dodając wszystkim
otuchy: „Będzie dobrze. Jestem młoda“. Chorując i przebywając
w szpitalu, nie straciła na swojej wielkoduszności. Zaangażowała się
w pomoc koleżance cierpiącej na depresję i z powodu narkotyków.
Nie użalała się nad sobą, wciąż chciała żyć jak najpełniej!
Przygotowana na koniec
Nie obwiniała Boga za chorobę. Powierzała się mu i dziękowała.
Odwiedzający ją rodzina i przyjaciele oraz lekarze wspominali,
że to nie ją trzeba było pocieszać. To ona zarażała radością,
nadzieją i ufnością. Mimo postępującej choroby i nieskuteczności
leczenia pozostawała pełna wdzięczności. Utratę swoich włosów, które
z lubością pielęgnowała, ofiarowywała Jezusowi, a oszczędności
oddała na misje w Afryce. Chciała być świadoma tego, co się z nią
dzieje i przeżywać swoje cierpienie. Odmówiła nawet morfiny,
by nie odebrała jej tej świadomości. Umierając, życzyła jeszcze
mamie, by była szczęśliwa, bo ona teraz jest. Odeszła 07.10.1990 r.
Swój pogrzeb zaplanowała już wcześniej. Chciała, by był radosnym
świętem. Zażyczyła sobie białej sukni z czerwonym paskiem. Chiara
wybrała również muzykę, czytania, wystrój kościoła i własną fryzurę.
Swoje prośby przekazała mamie. Nazwała tę uroczystość „zaślubinami“.
Sposób, w jaki znosiła cierpienie, altruizm i poświęcenie swego
cierpienia wpłynęły na opinię świętości, którą zyskała w chwili
śmierci.
Jej proces beatyfikacyjny rozpoczął się 6 czerwca 1999 r. Została
ogłoszona błogosławioną 25 września 2010 r. w sanktuarium Matki
Bożej Miłości pod Rzymem. Beatyfikacji przewodniczył w
imieniu papieża Benedykta XVI prefekt Kongregacji Spraw
Kanonizacyjnych, kard. Angelo Amato.
Kto by nie chciał takiej pocieszycielki?
Ta odważna nastolatka pokazuje nam, jak wykorzystywać każdą chwilę
życia dzieląc się radością i wsparciem z ludźmi, którzy są wokół
nas. Ogromna empatia, jaką była obdarzona, pozwoliła jej pięknie
współtowarzyszyć cierpiącym i troszczyć się o nich. Jej dobre,
aktywne życie, zwieńczyło niesamowite pogodzenie się ze swoim losem
i wykorzystanie ostatnich chwili do pomnażania dobra.