Londyn, 22 Lipca 2017
(Tłumaczenie robocze)
Szanowni Państwo,
Muszę zareagować w ostrych słowach na artykuł The Guardian autorstwa Kate
Maltby pt. "William i Kate dali się wciągnąć w popieranie brzydkiego, polskiego
nacjonalizmu" tytuł oryginału: "William and Kate have been duped into
endorsing Poland’s ugly nationalism" (21.07), który odnosi się do ostatniej
wizyty Pary Książęcej w Polsce. Szanuję prawo każdego do wypowiadania własnych
opinii politycznych, ale nie mogę zaakceptować kiedy ktoś posługuje się
historycznymi przeinaczeniami i dowolnie interpretuje fakty, aby udowodnić tezy,
które nie są prawdziwe.
Autorka tekstu Kate Maltby sugeruje, przeplatając w artykule własne opinie z
wypowiedziami historyk z London Schools of Economics, prof. Anity Prazmowskiej,
że władze Polskie miały specjalnie wybrać jako miejsce wizyty Pary Książęcej
Muzuem Stutthof zamiast Auschwitz. Powodem tego miał być fakt, że Stutthof
jakoby lepiej ilustruje „polskie męczeństwo” podczas gdy Auschwitz jest „niewygodnym,
znaczącym miejscem żydowskiego cierpienia”. Przede wszystkim chciałbym
podkreślić, że decyzja o wizycie w Gdańsku i regionie północnej Polski, gdzie
znajduje się obóz Stuthhof oraz innych miejscach w Warszawie, należała
całkowicie do Pałacu Kensington. Strona polska była oczywiście konsultowana, ale
nie chciała i nie mogła nawet narzucać sugestii dotyczących programu wizyty Pary
Książęcej. Jak widać także Kate Maltby nie wie zbyt wiele o historii niemieckich
nazistowskich obozów koncentracyjnych. Warto więc przypomnieć, że w
przeciwieństwie do tego co pisze, obydwa obozy powstały pierwotnie jako miejsca,
w których wiezieni byli etniczni Polacy. Dopiero w miarę wcielania w życie planu
“ostatecznego rozwiązania”, oba obozy zostały przekształcone w miejsca masowej
zagłady, w których wdrożono na skalę masową narzędzia zagłady takie jak komory
gazowe i cyklon B. To prawda, że Auschwitz stał się symbolem Holocaustu, ale to
nie oznacza, że cierpienia ofiar innych obozów - zarówno polskiego i żydowskiego
pochodzenia, ale także innych narodowości, nie zasługują na równy szacunek i
upamiętnienie. Sugerowanie, że Muzeum Stutthof nie zasługiwało na wizytę Pary
Książęcej jest po prostu oburzające i wskazuje na brak szacunku względem ofiar
tego obozu.
Tak samo jak wyśmiewanie się z
powstańców warszawskich, że byli „skazani od początku na porażkę". To są
fakty które znamy obecnie po wielu historycznych badaniach. Powstańcy
nie mieli wystarczająco informacji, aby zrozumieć swoje tragiczne
położenie. Wierzyli, że ich walka nie będzie trwało długo i otrzymają
pomoc od zbliżającej się Armii Czerwonej. Jednak jak wiemy do tego nie
doszło, a Rosjanie zatrzymali ofensywę na drugim brzegu Wisły, czekając
aż Polacy wykrwawią się na śmierć. Powstańcy nie mogli też z pewnością
wiedzieć, że Sowieci nie pozwolą lądować samolotom RAFu z pomocą dla
Warszawy, na terytorium kontrolowanym przez Armię Czerwoną. To jest
część historii, o której wielu woli nie pamiętać. Nawet jeśli jednak
decyzja o rozpoczęciu powstania była historycznym błędem, to nikt
kierujący się dobra wolą nie zaprzeczy heroizmowi i odwadze powstańców
Warszawy. Ludzie walczący o swoją wolność i godność zasługują na
najwyższy szacunek, a Muzeum Powstania Warszawskiego zasługiwało z
pewnością na wizytę Pary Książęcej, za którą jesteśmy Jej Królewskim
Wysokościom wdzięczni. Jestem zdumiony, że Kate Maltby nie rozumie tak
elementarnych ludzkich wartości.
Jakby tego było mało, Kate Maltby
sugeruje również, że Polska prowadzi politykę "sponsorowanego przez
państwo zaprzeczania Holocaustowi". Autorka przywołuje na poparcie tych
oskarżeń informacje o manipulowaniu zawartością podręczników szkolnych i
o rzekomym nowym prawie, które ma „zakazywać publicznego oskarżania
Polski". Za mało tu miejsca aby odnieść się szczegółowo do tych
oburzających pomówień. Mogę tylko powiedzieć, że autorka jest całkowicie
źle poinformowana, dlatego że takie prawo w Polsce nie obowiązuje. Tak
więc nikt nie może być „prześladowany", łącznie z Janem Grossem, w
rezultacie obowiązywania tego prawa. W tej chwili opracowywany jest
projekt ustawy, która ma na celu penalizowanie przypisywania zbrodni
popełnionych przez nazistowskie Niemcy Państwu Polskiemu (które w czasie
wojny nie istniało) albo Narodowi Polskiemu. Ustawa nie będzie stać na
przeszkodzie badaniu zbrodni popełnionych zarówno przez poszczególne
osoby czy grupy narodowości polskiej. Projekt ustawy jest obecnie
konsultowany z organizacjami żydowskimi.
Nie odmawiam autorce prawa do
własnej opinii na temat sytuacji politycznej w Polsce, chociaż ich nie
podzielam, ale umniejszanie cierpieniom więźniów Stutthof czy ofiar
Powstania Warszawskiego, tylko po to by udowodnić własne z góry założone
tezy, jest po prostu haniebne. Ci ludzie zasługują na taki sam szacunek
jak inne ofiary niemieckiego nazistowskiego terroru. Niczyje cierpienie
nie jest lepsze ani gorsze. Z pewnością też oba miejsca – Stutthof i
Muzeum Powstania Warszawskiego zasługiwały na wizytę Pary Książęcej, a
ofiary na upamiętnienie. Myślę że Kate Maltby powinna się wstydzić
swoich słów i przeprosić byłych więźniów Stuthoff i weteranów Powstania
Warszawskiego. Co do oskarżeń o „sponsorowanie przez Państwo Polskie
polityki zaprzeczania Holocaustowi", to jest to tak poważne oskarżenie,
że mogę zapewnić, że odniosą się do niego właściwe instytucje w Polsce
podejmując odpowiednie kroki prawne.
Ambasador RP w Londynie
Arkady Rzegocki